czwartek, 31 lipca 2014

Koniec

Tak więc, uroczyście zamykam tego bloga, jednocześnie otwierając nowego pod linkiem:http://jaity-toniezawsze-my.blogspot.com/.

czwartek, 17 lipca 2014

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Shizaya #2

-Dlatego , że chcieliśmy uniknąć problemów z podzieleniem pokoi, na tydzień przed wycieczką Was obserwowaliśmy.  Nie mamy nic przeciwko mieszaniu Was ani temu, że ktoś będzie chciał zmienić pokój. - mówiła nauczycielka. Z tego, iż Shizuo znudziło to gadanie, czekał tylko , aż  wypowie jego nazwisko.  No i usłyszał: Heiwajima, Orihara, Kashinani i Kyohei. Więc w pokoju będzie z tą mendą.  Wyjebiście.

Kiedy usłyszał te cztery nazwiska, wypowiadane do spania w pokoju 69 na pietrze B, zaśmiał się histerycznie pod nosem. Cudownie. Nie minie pięć minut,  kiedy Shizuo zdemoluje pokój,  a dziesięć,  kiedy po raz pierwszy będzie chciał uderzyć Izayę. Cóż to lepsze niż bycie w pokoju z Amiko-pomyślał.

Kiedy pani skończyła czytać listę, poszedł do niej po klucz a zaraz potem do pokoju. Nie specjalnie miał humor na kogokolwiek czekać. 
- Shizu-chan!~<♥> Cieszysz się , że spędzimy te dni razem?!-usłyszał za sobą.
-wykurwiście ciesze,  mendo-odpowiedział
Wszedł do pokoju, Izaya, Shinra i Kadota zaraz po nim.

- ja biorę to przy drzwiach-powiedział Shizuo.  Kadota i Shinra zajęli te "na ścianach", więc dla Izayi zostało łóżko pod oknem. Zadzwoniła jego komórka.  " Kuru-ne" -pokazał napis na wyświetlaczu.
-Halo?- powiedział i wyszedł na balkon
-Iz-Iza-nii!!-wyszeptała szlochając Kururi-M-my z Maii wróc-ci-ł-łyśm-my ze szk-szkoły i...i... n-na podłodze b-była krew, mnóstwo krwi. A w ku-kuchni, by-było ciało mamy...by-była...jest ...ma-martwa...
Upuścił z brzękiem telefon na beton.
Jest martwa...jest martwa... cały czas chodziły mu w głowie te słowa. Nigdy nie sądził , że śmierć matki go tak dotknie.

Usłyszeli brzęk zza okna. Wszyscy troje obrócili tam głowy. Izaya cały się trząsł. I to nie z zimna. Jego telefon chylił się ku krawędzi balkonu, ale brunet miał to gdzieś. Pierwszy z transu obudził się Shinra. Wyszedł na balkon i powiedział coś do chłopaka.

-Izaya? Wszystko ok?-usłyszał nagle głos Shinry.
-Ona...ona...nie ży-żyje...-wyszeptał przez łzy.
-ale kto? IZAYA O KIM TY MÓWISZ?
-m-mama...

To co usłyszał zwaliło go z nóg"jak to, mama Izayi nie żyje? Jak?"
-Izaya...przykro mi...-powiedział Shinra i przytulił go. Było mu szkoda Izayi, miał tylko 16 lat...dobrze znał rodzinę bruneta. Jego ojciec w ogóle się nie zajmował nim i jego siostrami. Zastanawiał czemu tylko on wie o rodzeństwie chłopaka.
Poczuł jak łzy Izayi wcierają mu się w ramiona.
-Izaya...Chodźmy do środka-powiedział podnosząc telefon swojego przyjaciela.
-Ni-nie...

Nigdy nie czuł takiego bólu. NIGDY... To takie dziwne uczucie...jak wróci to zabije ojca. O tak. Zrobi to.
Zemści się.  Wszedł za Shinrą do środka , ale nie zatrzymał się przy łóżku tylko od razu wyszedł.

Kiedy Shinra schylił się po komórkę Izayi, wszedł do środka ciągnąc za sobą pchłę. Tyle że brunet nie miał chyba zamiaru się rozpakować, bo szedł w stronę drzwi.
-Ej, pchło! Wracaj tu kurwa!!-krzyknął blondyn
- Shizuo...daj mu spokój
-Niby czemu?!
-Nic nie rozumiesz...
-To mi kurwa wytłumacz.
-Nie mogę. ..obiecałem to Izayi...-powiedział i usiadł na łóżku.
-To on sam mi powie- odezwał się Shizuo i wyszedł szukając chłopaka.

Miał gdzieś deszcz. Szedł drogą od hotelu. Była  .... jest ... martwa... Dlaczego?  Mama- jedyne oparcie Izayi, w tych najgorszych chwilach, o których nikt nie wiedział. Nikt. Nawet Shinra.  Szedł zapłakany i zamyślony, przypomniał sobie słowa jego psychiatry" nie możesz tak żyć,  wyrwij się,  pozory nic nie dadzą..." . Nagle zobaczył światło...

Biegł ile sił w nogach za Izayą.  Kiedy ciężarówka była pół metra od bruneta , blondyn pociągnął go w swoją stronę za rękaw.

Usłyszał pisk i poczuł gwałtowne szarpnięcie za prawy rękaw.  Dopiero po 25 sekundach dotarło do niego co się stało.

-Kurwa mać, I za Ya!! Czy ty wła śnie pró bo wa łeś się za bić! ?
- ...nie...niewiem... ale chyba to nie była próba samobójstwa?

-Nie kurwa, próba zabawy, wiesz. CO CI STRZELIŁO DO TEGO JEBANEGO ŁBA!!
-nic...Shizu-chan...nic...
-jak nic kurwa!?-blondyn zaczął potrząsać niższym od siebie chłopakiem. -zawsze byłeś wariatem, ale nigdy do głowy nie wpadł by mi pomysł,  że chciałbyś się zabić.  TY? IZAYA ORIHARA?!-
Nie do końca docierał do niego sens tych słów. On nawet nie zauważył auta.
-Shizu-chan-starał się utrzymać swój naturalny,  chłodny ton-to, co się tutaj stało NIE MIAŁO MIEJSCA, więc wrócimy do hotelu, do pokoju i o WSZYSTKIM zapomnisz.-podniósł się z ziemi i zaczął wracać.

-co? ŻE NIBY MAM TAK O TYM ZAPOMNIEĆ?  O nie, Izaya. O NIE!-krzyknął.  Tak po prostu mieli wrócić i udawać , że tutaj nic nie było. 
-oj, daj spokój, Shizu - chan.  Jutro nic nie będziesz pamiętać~

Praszam Was, że tak mało napisałam, i że tak długo to trwało.  Niedługo napisze trzecią część~♥♥♥

środa, 7 maja 2014

Shizaya #1

- Pamiętajcie o tym, że jutro macie być przed szkołą o 7:20 z walizkami.- powiedziała wychowawczyni. Pech -a może szczęście- chciało by klasa Izayi i klasa Shizuo( nie licząc w tym Shinry) pojechały razem na 5 dniową wycieczkę. 
- Czy to nie wspaniałe. Będziemy razem w pokoju. I ja. I Izaya. I ty. I Kadota. Nie, Shizuo?- zapytał Shinra.
- daj se sia...zaraz, CO ?! JA mam być z IZAYĄ w JEDNYM pokoju?!?! Posrało ciebie Shinra?
- nie, Shizuo. Mówię poważnie. Jesteście OBAJ moimi kumplami, a nie chcę aby Izayi było...- urwał bo obok nich Izaya przeszedł obojętnie.
- daj spokój, Shinra- powiedział- będziecie we trzech a ja tam do kogoś dojde- kończąc zdanie , odszedł. Po raz pierwszy widzieli go takiego zdezorientowanego.
-...przykro...- dokończył Shinra- ej co mu się stało?  
- nie obchodzi mnie to. Ale zgadzam się z nim. My we trzech a on gdzieś do kogoś wpierdoli albo sam. Chodźmy już, sterczymy tu jak kretyni- ruszył w stronę Bramy Akademii Raira, ale Shinra nadal patrzył w miejsce, gdzie stał Izaya. 

Szedł tak i szedł. " Że też musiałem zapłacić za tą wycieczke! .."-pomyślał chłopak. W domu jak zwykle harmider- siostry w jego pokoju, ojciec pijany, w tym wszystkim on: Izaya Orihara.  
- wróciłem! - mruknął i zamknął drzwi do pokoju. Tam naskoczyły na niego siostry.
- IZA-NII!!!- zakrzyknęły Kururi i Mairu. Nikt poza jego *rodziną* i Shinrą o nich nie wiedział.
 - hej. Co tu robicie?- spytał. Jego siostry zwykłe były siedzieć u siebie. Tu się zawachały, na ich twarzach zagościł smutek i odsunęły się od brata- Ej co jest?- zapytał jeszcze raz
- Rodzice się rozwodzą- powiedziała Mairu..Izaya widział i wiedział jaki to dla nich cios choć jego samego to nie dotknęło. Przytulił siostry i powiedział, że nie muszą mu nic mówić: sam się domyślał jak to się stało ; ojciec znowu po pijaku na jakiś imprezach w klubie no a mama ma tego dość. 
- no dobra. Możecie spać ze mną ale na razie się czymś zajmijcie-  muszę się spakować.
- Dziękujemy, Iza-nii- jeszcze raz go przytuliły te i odeszły.Wiedział jak łatwo mu przychodzi mówić te słowa choć sam w nie nie wierzył. Zaczął się pakować. Po jakimś czasie umył się i        Poszedł spać.    Rano (4:30) obudził się , ponieważ miał koszmary. Ubrał się,  zjadł śniadanie i załączył laptopa. Chciał sobie poszukać mieszkania , gdzieś daleko od domu.  Nie chciał zostawiać sióstr, ale cóż...one mają po 10 lat, nie mogą mieszkać bez osoby dorosłej. A dla niego w tym domu jest patologia.

Shizuo Nie mógł spać spokojnie.[5:55]  Po prostu nie mógł.  Cały czas rozmyślał o Izayi. " Co go napadło. Zawsze był uśmiechniętym skurwielem ale wczoraj  zachowywał się dziiiiiwnie. W huj! O czym ja myślę!? Nie będę myślał o tej mendzie !" pomyślał.  Wstał, wziął zimny prysznic i ubrał się.  [6:40] Następnie zjadł śniadanie,  dopakował torbę i wyszedł z domu. 

Wyłączył urządzenie i dopakował  kilka rzeczy. Wyszedł z mieszkania. Nie specjalnie podobała mu się wizja zamieszkiwania granic Ikebukuro.  Miał jeszcze czas...czterdzieści minut. Szedł spokojnie. Zdziwił go fakt, iż o tej godzinie drogi są prawie że puste. O taaak, mocno zdziwił.  Przecież kocha ludzi. Wszystkich.  Poza...ano właśnie. Poza Shizu-chanem. Przecież Shizu-chan nie jest człowiekiem.  To bestia. Potwór. Deszcz zaczął lekko padać z nieba, więc brunet przyspieszył kroku. Niedługo potem był pod szkołą.

Cholerny deszcz.  Schował się przed wejściem do Akademii,  żeby nie zmoknąć. I wtedy ujrzał Izayę.  Chłopak był cały mokry. Wkurzył się.  Nie na widok Izayi, tylko na jego głupotę.
-pojebało Cię! ? Taki deszcz a ty co kurna? ?- 
-Nie matkuj mi, Shizuś~ Mam rodziców. 
- Nie widać , pchło. Weź to.- podał mu swoją kurtkę. 
-Nie dzięki.  Poradzę sobie
-To nie jest prośba-Shizuo nie czekając na odpowiedź Izayi , wziął go za ręce i założył kurtkę. 

Zauważył,  że idzie kilkoro osób z jego i Shizuo klasy,  więc się odsunął. Chwile potem podszedł do "nich" Shinra.
- Ohayo!~
-hej/yo-powiedzieli na raz
- Em, Izaya. Czemu masz kurtkę Shizuo? - zapytał chłopak. 
- Bo Shizu-chan pobawił się w matkowanie największej mendzie na świecie-odpowiedział. Jednak w duchu przyznał, że to miły odruch ze strony-pierwszy jaki doświadczył od roku ich znajomości.  " Taka miękka kurtka, taka delikatna...taka...jak nie on"-pomyślał brunet.
-Zamknij się Iza..
-Dzień dobry , drogie klasy 2-2 oraz 3-1. Mam nadzieję, że niczego nie zapomnieliście. - podjechał autobus. 

Oczywiście, klasa 3 wepchnęła się pierwsza i zajęli połowę tyłów.  Potem weszły dziewczyny i na sam koniec została klasa 2 i Shizuo. Shinra usiadł z Kadotą, więc Shizuo był skazany na siedzenie z Izayą. Blondyn zobaczył jak brunet zsuwa zręcznie jego kurtkę ze swoich ramion.
- Dzięki-mruknął. 
- Nie ma za co,  mendo-powiedział. Był potwornie zmęczony. Przez chwilę czuł na sobie wzrok chłopaka,  więc zamknął oczy.  

Izaya założył na uszy słuchawki i patrzył za okno. Wiedział,  dlaczego rodzice się rozwodzą.  Po prostu matka ma dość ojca. Był ciekaw z kim on i dziewczynki zamieszkają po rozwodzie.W sumie, miał już siedemnaście lat i mógł się wyprowadzić z domu. Znalazł ładny i duży dwu-piętrowy apartament w Shinyuku. Nawet nie tak drogi.

Coś mu nie grało. Myślał , że przyszły informator Ikebukuro zacznie go prowokować i dręczyć tak jak robił to w szkole. Ale nie. Rozchylił jedno oko i zobaczył Izayę ze słuchawkami na uszach. W oknie odbijał się jego smutny wyraz twarzy. Nie wiedział czy to maska czy też nie.  

Zamknął oczy i usnął. Po prostu tak. Śniło mu się,  że ich ojciec zamordował Kyo i Mai. 

Dotknął Izaye w rękę.  Spał. "Wygląda wtedy tak uroczo. Jak nie on" pomyślał blondyn. Patrzył na niego jakiś czas,  kiedy chłopak zaczął coś mruczeć pod nosem i wiercić się. Odruchowo go objął tak jak obejmował Kasuke, , kiedy miał koszmary. 

To było straszne.  Mnóstwo krwi, , ciała, on zakrwawiony. Nagle poczuł jak ciepłe i silne ramiona go obejmują. Były one całkowitym przeciwieństwem bruneta. On zimny, a one, ramiona Shizuo, ciepłe. Było mu tak przyjemnie.  Oparł głowę na ramieniu wyższego chłopaka i kontynuował sen.

Kiedy Izaya oparł głowę na jego ramieniu,  poczuł się dziwnie.  Nieswojo.  
Bo jak można się czuć,  gdy osoba której nienawidzisz , nawet jeśli robi to nieświadomie,  jest tak blisko. Tak bliziutko.

Rozchylił powoli jedno oko, potem drugie. Nadal czuł to ciepło.  Odwrócił głowę i zjednoczył spojrzenia jego i Shizuo-podpórki.
-Shizu-chan, dlaczego na mnie patrzysz?-

-hm?-potrząsnął głową-nie patrzę na Ciebie, pchło. Chyba byś chciał! -wkurwił się. Ten chytry uśmiech! " kurwa!! Gdyby był inny , taki jak kilka minut temu to byłby do życia,  a nie taki. ..taki ...kurwa!!"

-jak tam sobie uważasz~ to skoro tak,  to łaskawie mnie puść~- wskazał palcem na rękę Shizuo obejmującą go i uśmiechnął się. Nie tak jak zwykle,  ironicznie i sarkaztycznie,  tylko nawet delikatnie. 

Zabrał rękę.  Wyjął z kurtki niebieskiego Monte Carlo* i zapalił go. Podobał mu się taki Izaya: nie wkurwiający , nie powodujący , tylko taki...słodki. Nie wiedział czemu mu się tak zdawało.  
- Zatrzymamy się na tej stacji na 15 minut , abyście poszli do toalety i coś kupić.  Kto chce niech tu zostanie.- powiedziała wychowawczyni. Wszyscy uczniowie wybiegli wręcz z autobusu. Zostali tylko Shinra, Kadota i Shizuo. 
Każdy kto wyszedł,  poza Izayą, stał w kolejce do WC lub do kasy.
-skoro Izaya nie poszedł do łazienki czy sklepu to na huja wyszedł? - spytał Shizuo. 
-niewiem. O patrzcie pokazał palcem Shinra- Izaya rozmawia z jakąś dziewczyną. 

Podeszła do niego jakaś dziewczyna . Nawet ładna. Jest chyba w klasie Shizuo.
- hej~Izaya~
-oh, witaj , Amiko. Co słychać? - zapytał
- hm? Dobrze
-to wspaniale. Co chcesz ode mnie? 
 -wiesz...bo...Ty mi się ...no ten...podobasz...i ...czy...chciałabyś ze mną ... chodzić? -spytała nieśmiało. O tak, bała się odpowiedzi.  Prawie płakała.  Jak on kochał takie sytuacje. 
- nie. Nie kręcą mnie dziewczyny starsze a tym bardziej w Twoim typie.  Spróbuj kogo innego.
-ale- łzy zaczęły jej płynąć z oczu - ale ja CHCĘ Ciebie! ! Nie kogoś tam , CIEBIE! !- wydarła się
- sory, ja tego nie czuję.  Ale coś ci powiem. Kocham ludzi, ludzi. A z tego co wiem jesteś. ..człowiekiem. 
-yay!! 
-lecz to, że kocham ludzi,  nie znaczy , że to, że jesteś człowiekiem , jakoś cię wyróżnia.  Kocham wszystkich tak samo
-eeeeeeeeehehehehhhehe- odbiegła z płaczem. 

Dziwnym było patrzeć , jak Izaya gada z jakąś dziewczyną,  która po chwili zaczyna płakać.  Ilu on już złamał serce to nie da się zliczyć.  Kiedy Amiko odbiegła od bruneta, on zaczął wracać do autokaru z uśmiechem na ustach.
-Shizuo, przeproś go i powiedz, że chcesz aby z nami był w pokoju-powiedzieli na raz Kadota i Shinra. 
-NIE, NIGDY, TEGO, NIE, POWIEM, TEJ, MENDZIE, N-I-G-D-Y!!!
-Shizuo! Nie uważasz że powinieneś go przeprosić? 
- Nie. A czemu? I za co?
- choćby za to ,że. ..

-WRACAMY DO AUTOKARU!!-zarządziła
wychowawczyni. Izaya wrócił na miejsce, obok Shizuo. Uśmiechnął się podle i wyciągnął z torby laptopa. Załączył go i zaczął grać w GTA.Po prostu. Nie chciał pokazywać Shizuo plików jakie miał na pulpicie. O taaak, a szczególnie tego o nazwie S.H.

To podejrzane. Izaya gra w GTA. Może ten skurwiel coś ukrywa. Może jest seksoholikiem i ma porno na pulpicie. Nieeee. Izaya - seksoholik jakoś nie jest widziany w wyobraźni Shizuo.

Znudziło mu się.  Zamknął klapę laptopa i schował go z powrotem do torby. 



-JESTEŚMY NA MIEJSCU 2-2 I 3-1 !!! -krzyknęła nauczycielka. Ich hotel miał dwa przestronne piętra , dwa wielkie baseny, sieden yakuzzi, saune, siłownię i   przy każdym pokoju (chyba) był balkon lub taras.

Shizuo zarzucił swoją torbę na ramię i wyszedł z autokaru. Widział jak Izaya , , stojący za nim robi to samo, choć z większą trudnością. " I co Izaya-kun? Czasem dobrze jest mieć tyle siły co ja"-pomyślał blondyn. Zrobiło mu się trochę żal Izayi. Zaciekawiła go rodzina chłopaka.  Skoro był taki nieczuły, to może przyczyna tego leżała w domu.

Kiedy w końcu udało mu się podnieść torbę ( wepchnął do niej wszystkie cenne notatki, laptop, ubrania i chemię) wyszedł z autokaru. Amiko nadal płakała.  "O ja (czyt. O Boże) jak nie znoszę takich dziewczyn"- pomyślał.  Zobaczył , jak Shizuo się na niego 'jopi' zaciekawionym i intensywnym wzrokiem.  "ZABAWA DOPIERO SIĘ ZACZYNA, SHIZU-CHAN"

O danke. Skończyłam pierwszy rozdział. Mam nnadzieję , że Wam się podoba! 
PS: Proszę Was o komentarze, bardzo mnie to podniesie na duchu~♥♥♥




 

środa, 16 kwietnia 2014

...

Oficjalnie, zastanawiam się czy ktoś w ogóle czyta tego bloga(bo jakoś nie widać) .

czwartek, 20 marca 2014

SOMA Rozdział 3

" Nowy , nowe i ...co dalej?"


-Wiem o tym, May. A teraz zjeżdżaj.-odburknął.-Odstraszysz mi ofiarę...

Crona niespokojnie patrzyła na Makę. Strasznie się o nią martwiła.
-Ma-Maka, co się dzieje?-zapytała.
-Hm...nic, Crona- uśmiechnęła się.- Tylko mam takie dziwne uczucie...-wstała i niemal natychmiast wybiegła z lekcji. Usłyszała jeszcze kilkakrotne wołanie Marie-san. Łzy leciały jej ciurkiem, ale czuła również zaniepokojenie. Wybiegła ze szkoły biegnąc przed siebie...
-MAKA!! MAKA WRACAJ!!-Kid krzyczał z całej siły. Wiedział , że to nie poskutkuje i wybiegł za dziewczyną. Chyba jako jedyny. Tsubaki i Crona przytuliły się. Tylko Liz wiedziała , co jej się stało. Wymieniła spojrzenia z siostrą i z Tsubaki. Razem z Croną usadowiły się w kącie sali, rozmawiając.
-Co jej się stało?-nad nimi pojawił się Soul , a za nim BS. Patty trąciła Liz łokciem, a ona pozostałe przyjaciółki. Zobaczyły , że Elizabeth "klei" się do Soula. A on nie wyglądał na zbulwersowanego tym.

Nagle przed Maką pojawiła się wilkowa wiedźma-Iz.Dziewczyna zatrzymała się gwałtownie.
-Witaj Maka, w końcu się spotykamy...-powiedziała.
-K-Kim T-Ty jesteś?
-Kim?Jeszcze się pytasz? Wiedźmą, która za chwile pozbawi Cię daru..-Iz chciała już zamienić się w wilka i rzucić na blondwłosą, kiedy Kid szybko pociągnął ją za siebie na deskorolkę i odjechał. Jechali w milczeniu.Zatrzymał się dopiero pod Shibusen.
-Czemu wybiegłaś z lekcji?- zapytał surowym, ale troskliwym tonem.
-Bo...bo...bo...ja...a potem...Soul i Elizab...
-Rozumiem jesteś o niego zazdrosna- przerwał jej smutno. Maka wyczuła, że sprawiła mu przykrość, więc natychmiast go przytuliła.Objął ją.
-Kid...dziękuję. I proszę, nie bądź smutny. Dobrze wiesz, że jesteśmy przyjaciółmi...- pocałowała go w policzek i pociągnęła za rękę na znak, że powinni wracać na zajęcia. Chłopak ruszył za nią,mocno się rumieniąc. Wpadli do sali. Crona rzuciła się Mace w ramiona, cała we łzach.
- Dziewczyny mi opowiedziały , że chcesz uciec, już się bałam , że Cię nigdy więcej nie zobaczę.-krzyknęła. Nawet Ragnarok wydał się troszkę wzruszony. Makę zamurowało, jak zobaczyła, że Soul i Elizabeth świetnie się dogadują. Wiedziała już ,że jeśli chodzi o urodę jej nie dorówna, ale może jej dorównać charakterem. Przykrość sprawiło jej, że Soul od jakiegoś czasu się nią nie interesuje.
- O NIE!! NIE MYŚL ŻE POZWOLĘ CI UCIEC , BO SOULOWI NA TOBIE NIE ZALEŻY!!-wykrzyknął Black Star. Soul popatrzył na niego jak na wariata. Słysząc słowo " nie zależy" Maka rozpłakała się na dobre. Tsubaki przytuliła ją, zamrażając wzrokiem Black Stara.Soul poczuł lekkie uczucie w sercu. Obawiał się, że jego mistrzyni coś sobie złego zrobi, ponieważ ostatnio była skłonna do załamań. Musieli porozmawiać, ale nie był pewien, czy Maka tego chce.

Lekcja była irytująco nudna. Soul cały czas obserwował Albarn, w ogóle nic nie pisząc. A i Maka miała lekcję gdzieś, ciągle sobie coś rysując. Kiedy zadzwonił dzwonek dziewczyna miała już wyjść , kiedy Soul przyciągnął ją do siebie za rękaw.
- Soul!! Co Ty robisz?!-krzyknęła, próbując się wyrwać. Niestety na próżno.
-Ja!? Może powiedz co TY odwalasz?! Hę!!?? Wypieprzasz z lekcji z niewiadomo jakiego powodu i co? Sądzisz ,że się nie martwię , bo ciągle ONE SIĘ DO MNIE kleją A NIE JA DO NICH !
- No jasne!! A ja już nie istnieję , tak kuźwa!!?? ODWAL SIĘ ODE MNIE, IDIOTO PIEPRZONY!!-wrzasnęła na cały korytarz i wyrwała się chłopakowi odchodząc. Do białowłosego podszedł Kid.
- Tak nie zdobędziesz jej serca, koleś. Tylko bardziej ją zranisz. Ale wiesz co? Ja będę stać z boku i patrzeć jak się pogrążasz. Nie widzisz jak cierpi? A może to przez Elize i May, hm? Pomyśl, Stary. One tylko wam szkodzą.-powiedział
-TY TEŻ!? Czy to źle że jestem w towarzystwie ich?
-nie , ale wiesz...Maka...-Syn Shinigami poczuł się nieco niezręcznie.-bo gadałem ze Steinem, pamiętasz w tamtym dniu co w Makę Medusa uderzyła wektorem, to mówił, że Maka musi mieć oparcie, kumasz, nie?
-n-nom, ale nie sądzisz, że ona...niewiem... mnie ko.cha, nie?-powiedział. W pewnym sensie chciał , aby odpowiedział, że to prawda, ale nie był tego pewny. Jego przyjaciele mieli rację: odkąd pojawiła się Elizabeth i May jego relacje z mistrzynią znacznie się pogorszyły.-ja...ja niewiem jak z nią porozmawiać.-powiedział Evans 
-Tsubaki miała to zrobić, ale uważam, że...mój ojciec nieźle sobie w przeszłości pogrywał z wiedźmami.Lecz jakby była najmniejsza szansa, aby uratować Makę, z pewnością by ją wykorzystał...

wtorek, 18 marca 2014

SOMA Rozdział 2

 " Nowe życie i Medusa"



Maka leżała nieprzytomnie od tygodnia. Soul, jak i Stein, Kid i Tsubaki martwili się o nią.  Soul całymi dniami i nocami siedział przy niej non stop.
- Doktorze...co z Maką? - spytał Kid trzymając dziewczynę za rękę.
- Nie jestem pew...- Maka nagle zaczęła kaszleć. Soul podskoczył jak na igłach , trzymając blondynkę za drugą dłoń.
- Maka- powiedział zalewając się łzami. Kid oraz Tsubaki również płakali, przecież tylko ta trójka z nią siedziała, gdy była bliska śmierci. Stein podwinął jej bluzkę i zbadał bicie serca. Na dodatek blizna,  pozszywana szwami, lekko zaczęła pulsować. Maka otworzyła zielone oczy.
-gdzie ja jestem? -zapytała nieprzytomnie
- w domu, Makusiu. ..w domu...- Soul pogłaskał blond włosą. Stein nakazał Kidowi i Tsubaki wyjść razem z nim:
- słuchajcie. ..to co teraz usłyszycie zostaje między nami.  Maka potrzebuje stałego. ..wsparcia. I szkole , jak wróci, conajmniej jedno z was musi z nią chodzić.  Poza Soulem...właśnie Soul...cóż. ..co on według was czuje do Maki?
- Mówił mi...Że bardzo ją kocha i uważa,  iż to jest jego wina , że Maka teraz ma w krwiobiegu czarną krew.
- yhg...no dobrze...idźcie już.
Rozeszli się,  a Stein ponownie wszedł do pokoju.
-Maka możesz dziś iść do szkoły.  Soul musisz ją wspierać i pilnować.  A teraz my zejdziemy do kuchni , a Ty Maka się ogarnij.
-oczywiście,  doktorze- zaraz po tym, jak wyszli, dziewczyna zwlekła się z łóżka.  Ubrała szlafrok i pantofelki, wstając do łazienki. Zdjęła piżamę oraz weszła pod prysznic. Strugi wody spływały po jej ciele, wywołując puls w jej bliźnie. Bolało to blondynkę bardzo. Ubrała się i szkolny strój, zaczynając suszyć włosy. Zastanawiała się , czy nie zmienić fryzury. Nagle do toalety wszedł Soul . Chłopak rozczesał włosy Mace i przypiął kokardkę z prawej strony jej grzywki.
- arigatou,  Soul~
- nie ma za co, Maka. No już- Chodźmy do szkoły. - wziął dziewczynę za rękę , wybiegając  z mieszkania.
- Soul.. od kiedy tak Ci spieszno do Shibusen? - odezwała się przytrzymując jego dłoń.  Czuła jej ciepło, tak jak tylko ona dawała chłopakowi życie. Znaleźli się w szkole i zmęczeni biegiem weszli na lekcje.
-oho! Jesteście wreszcie. - Sid pokazał Soulowi na miejsce, lecz Makę poprosił aby podeszła bliżej.
-Cieszę się ,że wróciłaś. Crona się strasznie martwiła.w klasie mamy nowego ucznia i jego broń: Minezu oraz Jake'a. Usiądź już.  

- hai- dziewczyna skinęła głową idąc tam, gdzie zawsze siedziała. Black Star podszedł do niej.
- Maka...sorry za to, , że wtedy się z Soulem Pokłóciłem. No byłem zazdrosny o ziomka i tyle
-spoko. - Maka wyrwała kartkę z zeszytu i zaczęła rysować.
-Maka..od kiedy ty...OnO ale ładne~ gdzie nauczyłaś się rysować. ?- zapytał Kid
- wszystko co wisi u mnie w domu na ścianie to moje obrazy.- odpowiedziała.  Podszedł do niej Jake:
- witam Cię!  Jakież to jest Twe imię niewiasto? - zarwał do Maki
- jestem Maka.
- och ...cóż za piękne imię. Miałabyś ochotę wrócić do domu ze mną po lekcjach? - spytał
- niestety nie.  A miałeś okazję poznać mojego chłopaka, Soula? -
- więc jesteście parą? - spojrzał gniewnie na biało włosego. Maka odeszła, aby pogadać z Liz.
-zobaczysz, że będzie moja- syknął ciemno włosy.Soul zignorował tą uwagę. Zaszedł blond włosą od tyłu i przytulił,  całując ją w policzek.Maka zarumieniła się. Chłopak wtulił się w nią. 

- naprawdę jesteśmy parą? - zapytał szeptając do ucha. Dziewczyna tylko pociągnęła go jeszcze bliżej siebie i pocałowała. Mocno, czule i namiętnie. Chłopak wplątał rękę w jej blond włosy , przytrzymując ją. Jake patrzył na nich z zazdrością, kiedy Minezu ominęła go. 
- ja się tym zajmę. - podeszła go Maki- mogłabym prosić o rozmowę z tobą?- spytała przerywając ich pocałunek. - -jasne~ Soul widzimy się w bibliotece! - krzyknęła i pomachała chłopakowi na pożegnanie.


Jake wyszedł z Shibusen i skierował się w stronę swojego domu. Wyjął z kieszeni komórkę wybierając numer...numer do Medusy: 
- helo?- odezwał się syczący głos. 
- Medusa-sama...Albarn wróciła do szkoły, lecz ani Evans ani kto inny jej nie spuszcza z oczu. Nikt też nie odkrył, że Minezu to Mizune. 
- świetnie. Więc musimy skłócić Evansa z jego mistrzem. Załatwiłam jej matke to załatwię i ją!! Nie przeszkodził mi Spirit nie przeszkodzi mi Evans!! Macie ich skłócić!! Albo...nie. Drogi Jake'u, masz w sobie węża. ..jeśli pocałujesz Albarn wpuścisz go w jej ciało. Jeżeli jeszcze odpowiednio ją złamiesz, sama się zabije. -
- tak jest.


- o czym chciałaś porozmawiać, Minezu?- zapytała Albarn siadając naprzeciw towarzyszki 
- no cóż. ..chciałam być wobec Ciebie fair...Soul mi się bardzo zwierzał. Mówił jak bardzo Cię kocha, jak mu na Tobie zależy...ale ostatnio jak ciebie nie było to zarywał do mnie albo tak mi się zdaje. Ja naprawdę nie chcę Was skłócić , ale powinniście porozmawiać- opowiedziała Minezu
- hai. A teraz wybacz, musze iść po lekturę. - Maka wstała zostawiając Minezu samą.  

" jak uda nam się ich skłócić Maka umrze jak jej matka...Medusa - sama się ucieszy"- pomyślała dziewczyna.

Maka szła powoli do domu. Nie miała na nic ochoty. Chciała tylko się zamknąć w pokoju, kiedy poszła inną drogą niż zawsze. Stanęła na wielkim polu przed zamczyskiem na skraju lasu.
- to dziś. ..mamo...- powiedziała sama do siebie ocierając oczy. -to właśnie dziś dziesięć lat temu Medusa Cię zamordowała...nigdy jej tego nie wybacze...- usiadła pod drzewem i bezsilnie patrzyła w przestrzeń. Nie zauważyła , kiedy zapadła noc...



- Maka!! MAKA GDZIE JESTEŚ!?- Kid krzyczał w mroku na całe gardło.  Black Star dostrzegł ogień od strony lasu.
- ej Soul? Dziś chyba jest rocznica śmierci matki Maki. Powinna być...
- W LESIE!!- Kid i Soul a zaraz za nimi BS i Tsubaki pobiegli w tamtą stronę.  Maka siedziała bezczynnie pod dębem tak jak wtedy, gdy miała dwa latka i Medusa zabijała jej matkę.  Dziewczyna siedziała pośród płomieni.  Nie wiedziała kto rozpalił ogień- jej przyjaciele także.
- Maka! Chodź ze mną , proszę! - Tsubaki przeszła przez krąg , który otaczał przyjaciółke i podniosła ją.
- Tsubaki...to była moja wina. ..chcę tu zginąć jak ona...
- Przestań Maka...to nigdy nie była Twoja wina!! Chodź z nami, proszę! !
Maka ruszyła za nią, lecz siedziała wśród dymu dużo czasu więcej niż oni, więc zaczęła się dusić. W ostatniej chwili Kid złapał Makę za ramię.  Wrócili do domu cali w kurzu.

- Maka? Wstawaj miśku. - Soul pochylał się nad blondynką.
- Nie chce mi się.  Daj mi spokój. - przekręciła się na bok i już miała spaść z łóżka,  kiedy biało włosy złapał ją. Przytuliła się do niego.
- Makuś...co się z Tobą dzieje?  Od kilku dni zachowujesz się dziwnie.
- to przez czarną krew...- Stein stanął w drzwiach- Albarn pokaż mi rękę-
Maka posłusznie podała rękę mężczyźnie , którą obejrzał. 

"Kishin stał naprzeciw mnie. Śmiał mi się w twarz.
-TY nadal nie pojęłaś , dziewucho?! To koniec. KONIEC!! Oni umarli, bo byłaś ich nadzieją, sądzili, że dasz radę mnie pokonać. Tyle że ja jestem niepokonany.
- Jak śmieeeeeeeeeeeesz??!-załkałam -Jak śmiesz??! Tym razem to Ty przegrałeś, skurwielu!!- wciąż go atakowałam , kiedy nagle  poczułam silny ból w piersi. Jakby ktoś wyrwał mi serce.
- MAKA!!!!!!!!!!!!!!!NIEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!MAKA!!"


Maka znów krzyczała przez sen. To już nie pierwszy raz od paru ładnych letnich dni. Wszyscy , zwłaszcza Kid, Soul i Tsubaki, się o nią martwili. Akurat byli z przyjaciółmi na nocowaniu u Black Stara i jego partnerki. Niebiesko- włosy już nie wytrzymał. Wziął Makę za gardło, ignorując krzyki reszty, i przyparł ją całą siłą do ściany.
- Ty sukinsynko!! My się tu o Ciebie od paru tygodni martwimy, zachodzimy w głowę z moją boskością jak Ci pomóc . A Ty zapewne nam nie ufasz na tyle, aby powiedzieć o swoich zmartwieniach!! NAM!! PRZYJACIOŁOM!!
- Stary puśc ją. Agresją nic nie zyskasz!-odezwał się Soul.
Ale BS go nie posłuchał. Przywalił dziewczynie falą duszy w brzuch i dopiero wtedy puścił dziewczynę. Maka upadła na kolana wypluwając krew. Kid , Soul i Tsubaki natychmiast do niej podbiegli. Kid i Soul podnieśli ją i położyli na kanapie, kiedy Tsubaki wrzeszczała na BS.
-BLACK STAR!!! Jak mogłeś?!?! Czy Ty nadal nie rozumiesz , że ona ma w sobie czarną..
-Daj spokój. To nic takiego.-przerwała jej zakrywając krew z rany na brzuchu.
-Jak to "nic takiego"? Krwawi Ci brzuch, plujesz krwią, masz koszmary i nic nam o tym nie mówisz, a Ty mówisz, że to nic takiego?-czarnowłosa podeszła do niej-Powiedz mi prawdę,Maka.
-Dobrze.Miewam koszmary o Kishinie...I ostatnio...wyczuwam silną duszę wiedźmy...-powiedziała Maka.
-Ale...Maka. Dlaczego mi nic nie mówiłaś?-Soul przytulił się do dziewczyny.

Liz i Patty musiały wyczuć dziwne napięcie, ponieważ odciągnęły Makę i Tsubaki od pokoju ciemnowłosej na górze.
- Okej, teraz mów prawdę: co Ty czujesz do Soula?- Spytała Liz obserwując ją uważnie.
-Ja...ja sama niewiem. Najbardziej zależy mi na Soulu i Kidzie. Ale jest coś o czym nikt niewie...
-CO TO TAKIEGO?!-spytały wszystkie na raz.
-No bo...ja...mam...starszego...brata...który ......jest..bronią...był bronią......wiedźmy....-Maka zacinała się przy każdym z tych słów, jakby przy każdym z osobna miała oberwać cios nożem.
- Co?! Ale kto tooo?-Patty wyglądała na zaciekawioną. Maka opowiedziała im o Legendarnej Kosie Demonów, swoim bracie Jamie'm.
- No ouki- Tsubaki wyglądała dość poważnie- Mów o Soulu i Kidzie. Co do nich czujesz?
-Ja...niewiem, czy czuję przyjacielską miłość do Kida czy do Soula...Ale raczej do Kida. Zawsze był opiekuńczy i miły[Black Star i reszta podsłuchają] w przeciwieństwie do Soula. Zawsze było "idiotka" albo "debilka". Zastanawiałam się...czy nie odejść z Shibusen...
-CO!? Nie Maka...Nie rób tego. Kid...on mi się zwierzał, mówił, że bardzo mu na Tobie zależy. Napewno nie chciałby tego...


Następnego dnia okazało się, że Minezu odeszła ze szkoły z niewiadomych powodów, lecz doszły dwie siostry: Elizabeth i Nesta.Elizabeth miała granatowe włosy, długie aż do ramion, "dziwny" mroczny styl, ale niesamowitą urodę. Oczywiście na lekcji usiadła obok Soula, natomiast jej siostra(nieco brzydsza) obok Jake'a.
-Pamiętaj o misji od Medusy-samy, Jake'u-syknęła mu do ucha...